sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 1

No i jest pierwszy rozdział ;) W następnym będzie więcej dialogów, ogólnie stanie się swobodniej, ale teraz rozdział potraktowałam jako wstęp, czyli opisanie aktualnej sytuacji, położenia itp. zapraszam do czytania :)


     Hermiona zaraz po przebudzeniu wyciąga rękę w poszukiwaniu Krzywołapa, ale natrafia jedynie na miękką poduszkę zdobioną błękitnymi wzorami. Zazwyczaj leży obok niej, ale jemu także musiał przyśnić się jakiś koszmar, i to raczej dawno, skoro pusta połowa łóżka zdążyła już wystygnąć.
     Podparła się na łokciu i z uśmiechem zauważyła, że jest na tyle jasno, aby mogła w całości zobaczyć swój aktualny pokój. Zaraz po uczcie pożegnalnej, przeniosła się do Nory nie chcąc oczywiście narażać rodziców na jakiś niespodziewany atak śmierciożerców. Spojrzała na zegarek i zauważyła, że wskazuje siódmą rano. O tej godzinie dom Weasleyów powinien tętnić życiem, przyjmując całe grupy członków Zakonu, jednak nie dziś. Za kilka godzin godziny pierwsza akcja Freda, George'a i Percy'ego, nic dziwnego więc, że każdy chce odpocząć. Zaraz kiedy wszyscy zejdą na śniadanie, zacznie się prawdziwa wojna domowa między panią Weasley a Alastorem Moodym, tak na pewno będzie co oglądać. Na tej misji to właśnie Szalonooki jest dowódcą i to on uparł się, aby bliźniacy poszli na pierwszą linię co wytrąciło z równowagi panią Weasley, która w pierwszym momencie zaczęła obrzucać wszystkich pierwszymi lepszymi, nawiniętymi pod rękę przedmiotami, a w drugim zemdlała. Wtedy wszyscy z minami winowajców położyli ją w sypialni i sami poszli spać.
     Zawiesiła nogi z łóżka i wskoczyła w jasnozielone kapcie robiąc przy tym trochę niepotrzebnego hałasu. Pierwszy dzień wakacji... Przeciągnęła się z błogim uśmiechem, chociaż wiedziała, że to wcale nie oznacza odpoczynku od obowiązków. No, w każdym razie nie od wszystkich. Uwielbiała się uczyć magii, była taka inna, ekscytująca i uważała tak samo pomimo sześcioletniej już edukacji. To nie było to samo co w mugolskiej podstawówce, gdzie starała się mieć dobre oceny ale z przymusu. Miała wspaniałych rodziców, którzy wtedy cieszyli się z każdej trójki i nie byli źli za słabe oceny, ale kiedy weszła w świat magii, to wszystko się zmieniło. Cały jej zapał i wulkan emocji, żeby wpasować się w towarzystwo eksplodował a jego erupcja pozostała do dziś, z każdym dniem chcę się uczyć czegoś nowego i to nie tylko książek, ale też zwyczajów, różnych magicznych przedmiotów.
     Narzuciła na siebie luźną, białą koszulkę, wciskam swoją, od czasu wypowiedzenia wojny, chudą sylwetkę w spodnie i zaczęła wdychać poranne powietrze. Oczywiście, że czuła się źle z myślą, iż ludzie, których kocha jak rodzinę mogą dzisiejszego popołudnia oraz wieczora zginąć. Jednak w głębi była przekonana, że wyjdą zwycięsko bez poważnych strat, to było po prostu przeczucie, ale tak dobre i uspokajające, że nie miała ochoty go tłumić.
     Plan akcji wyglądał tak, że Dumbledore razem ze Snape'em, Moodym i Kingsleyem zrobili kolejno ustawienie linii naszych ludzi, plan ataku, obrony, ewentualnych schwytań oraz plan ewakuacji. W pierwszą godzinę pójdą nasi słabsi ludzie, którzy oczyszczą drogę rzucając drętwoty na śmierciożerców, są to trzecie i czwarte linie, a później przyjdzie pierwsza i druga czyli bojowe, w tym Fred, George i w drugiej linii Charlie. Pani Weasley nie była zadowolona, jednak stwierdziła, że wszystkie szczegóły planu wyglądają na dopracowane i zamilkła na cały wieczór.
     Spojrzała za okno na rozwichrzone drzewa, ciepłą wodę w świeżo wybudowanym basenie z kamieni, który powstał wraz z odbudową Nory po ataku śmierciożerców. O tej porze wszystko wyglądało tak spokojnie, normalnie jakby cała wojna w ogóle nie istniała, ale niestety rzeczywistość nie zniknie. Aktualnie prowadzą bój tylko na polach politycznych, jeszcze nikt nie odważył się podnieść różdżki, gdyż wiedzieli, że wszyscy mają aktualnie równe szanse. Cóż, takie było prawo rzeczy, że wszyscy odwracali się za siebie poszukując zagrożenia i resztki ludzi niewciągniętych w wojnę, chowali się w zakamarkach swojego domu.
     Zmarszczyła brwi gdy usłyszała z dołu serię krótkotrwałych hałasów. Chwyciła szybko za różdżkę i najdelikatniej jak tylko potrafiła, uchyliła drzwi i z duszą na ramieniu zeszła po schodach. W salonie było pusto, podobnie jak w schowku i piwnicy. Miała przerwać poszukiwania, ale usłyszała hałasy z kuchni. Schowała się za ścianą i nasłuchiwała, jednak spodziewany atak nie nadszedł. Zachciało jej się chichotać, kiedy znalazła Kingsleya buszującego w lodówce. Delikatnie dźgnęła go różdżką, a on zamachnął się i odskoczył od lodówki ze szklanką w prawej ręce, chlebem w drugiej i pomidorze między zębami.
     - Błagam cię, nie mów Molly - wyszeptał kręcąc głową. - Jest zdenerwowana na nas wszystkich za tę akcję, a Andromeda wyjechała do Bułgarii na kilka dni.
     Wybuchła śmiechem, który strasznie starała się skontrolować, aby nie pobudzić ludzi w domu.
     Matka Tonks od zawsze była po stronie Zakonu, jednak dopiero teraz zaczęła oficjalnie współpracować, kiedy do jej uszu dotarły pogłoski o chęci oświadczenia się jej córce przez Remusa. Teraz oficjalnie wzięła sprawy w swoje ręce, stała się informatorem, który zna wiele kryjówek w tamtejszych okolicach, pogłosek i różnych ciekawych rzeczy. Oprócz tego świetnie gotuje i z chęcią wita gości w swojej kuchni. Jest bardzo piękną, sympatyczną kobietą, jednak jeśli przychodzi co do czego potrafi pokazać pazur, nie ulega też wątpliwości, że jest bardzo ciepła jednak opanowana i wyniosła jak przystało na ludzi z domu Blacków.
    To właśnie w takich chwilach zaczyna jej brakować rodziców, jednak wie, że wreszcie się z nimi będzie musiała spotkać. Wie to tylko instynktownie, gdyż na wojnie każdy może zginąć, czego w dalszym ciągu nie przyjęła do wiadomości. Lepsza kryjówka niż zaklęcie Obliviate, pomyślała z cichą drwiną.
     - Spokojnie, chociaż wiesz, że jeśli pani Weasley przychodzi o kuchnie nie masz się co martwić, każdego wykarmi czy to ma zły humor czy nie - uśmiechnęła się do niego lekko powodując radość wpływającą na twarz aurora.
     Momentalnie usiedli do stołu chcąc zacząć rozmowę gdy wpadł Remus, w tym samym celu. Gdy ich zauważył, mina mu zrzedła, jednak kiedy bardziej zapoznał się z sytuacją wyciągnął talerz pełen naleśników i usiadł razem z nimi.
     - Jakie mamy szanse na akcji? - zapytała Hermiona.
     Oni, czyli Ginny, Harry Ron i ona, jeszcze nie byli w Zakonie, chociaż bardzo chcieli. Podsłuchiwali jak mogli, ale teraz mięli trudniej bo świeżo zaprzysiężeni Fred i George przestali im pomagać, gdyż sami w nich uczestniczyli. Kingsley podrapał się po głowie i spojrzał na nią bezsilnie.
     - Tego nikt nie wie, chociaż... czysto teoretycznie całkiem spore - uśmiechnął się szczerze i nalał sobie więcej soku z dyni. - Moody obmyślał większość planów a wiesz jaki jest jego cel, wybicie wpół wszystkich popleczników Voldemorta i zapewnienie szansy przeżycia naszym. Gdzie idziesz?
     Jego pytanie było uzasadnione, gdyż brązowowłosa zamieniła kapcie na buty i narzuciła jakiś płaszczyk.        Pomimo trwających wakacji, rano zawsze było chłodnawo, a choroba to teraz ostatnie czego potrzebuje. Wzięła jeszcze termos z herbatą i spojrzała na mężczyzn z radosnym błyskiem w oku.
     - Przyjdę za jakieś pół godziny, jak wszyscy będą już gotowi. Za niedługo wschodzi słońce - zauważyła lekko i wyszła zamykając cicho drzwi. Remus posłał czarnoskóremu pytające spojrzenie, jednak oboje pokręcili głową.

***

     Ściskała termos w dłoni, chociaż chłodne powietrze już dawno wyssało ciepło z herbaty. Ile tu już siedzi? Nie ma pojęcia, ale czuje się tak dobrze, swobodnie. Mięśnie już dawno stężały jej od zimna, i z pewnością gdyby pojawili tu się śmierciożercy nie zdążyłaby nałożyć barier czy uciec. Powinna już wracać, za kilka godzin misja, a z pewnością pani Weasley przyda się pomoc w kuchni, ale tylko siedzi, nieruchomo jak skała pod nią i obserwuje jak wschodzi słońce i rozpoczyna się nowy dzień.
     Miała złe przeczucia, chociaż starała się to zamaskować. No tak, nigdy nie była dobrą aktorką. Zaraz jak weszła do kuchni przeczuwała, że stanie się coś złego, ale myślała, że ktoś przełamał bariery a teraz w Norze panoszy się śmierciożerca. Jednak kiedy okazało się, że to Kingsley, uczucie wcale nie minęło. To nie to, że ktoś się podszył pod aurora, bariery są całe więc to niemożliwe, ale jej instynkt cały czas jest czujny i nie ma pojęcia dlaczego. Może jest córką Trelawney? Zachichotała i usiadła wygodniej rozmasowując odrętwiałe kończyny.
     Od kiedy zginął Syriusz, Harry stał się inny, dojrzalszy. Wyszło mu to na dobre, chociaż jakim kosztem. Życiem jedynego krewnego. Pokręciła głową i przeczesała włosy dłonią. Ron nadal jest taki sam, stara się być jak najlepszym przyjacielem, przy tym jest roztargniony i stereotypowy. A ona? Z pewnością nie jest tą samą kujonowatą dziewczynką z pierwszego roku, niewinność znikła, nie całkowicie ale jednak. Widziała za dużo rzeczy aby pozostać nawet w małej części obojętną.
     Przypomniała sobie o małym zegarku, który dostała od rodziców i natychmiast na niego spojrzała, wskazywał godzinę dziewiątą. Siedzi już tu dwie godziny? Nawet nie zauważyła kiedy czas mija.
     Wzięła swoje rzeczy i ruszyła powolnym krokiem w kierunku Nory przy okazji wdychując chłodnawe, letnie powietrze. Za kilka godzin będzie straszny upał, który z pewnością utrudni akcję w ministerstwie. Będzie to dotyczyło niewymownych z departamentu tajemnic, śmierciożercy będą chcieli ich schwytać a oni mają im w tym przeszkodzić.
     Była już przed wejściem, uchyliła je, zawiesiła płaszczyk i usiadła obok Ginny na kanapie. Miały już zacząć rozmawiać, kiedy ktoś pchnął drzwi i stało się coś, czego na pewno nie zapomni.

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się twój styl pisania, naprawdę masz talent! Dopatrzyłam się tylko jednego, drobnego błędu: słońce o tej porze roku wschodzi dużo wcześniej. :P Życzę weny.
    KAMA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje *O* No tak, zawsze byłam słaba w tych sprawach ;d

      Usuń
  2. Super rozdział! :) Szkoda, że komentuje dopiero teraz ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega piszesz, naprawdę się namęczyłam, żeby znaleźć coś co nie przypomina przesłodzonej, nudnej historii i twoje takie jest.! ^_^
    ~Anastaz

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, nat, jestem pod wrażeniem ^^ Bardzo dobrze ci to idzie i z niecierpliwością czekam na twoje dalsze rozdziały. Jeśli będziesz miała jakieś problemy albo będę mogła jakoś pomóc to pisz :)

    OdpowiedzUsuń