sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 2

Jest drugi rozdział. Trochę mi zajęło pisanie go, ale ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona. Jedyne z czym mam problem to ilość dialogów, bo wolę wszystko opisywać, ale będzie ich z rozdziału na rozdział coraz więcej więc nie macie powodu do rozczarowań. Zapraszam do czytania.



     Hermiona usiadła obok lekko nerwowej Ginerwy. Jej kolejni bracia idą pierwszy raz na akcję, w której mogą zginąć, a to na pewno nie należy do łatwych przeżyć. Brązowowłosa chciała coś powiedzieć, jakoś ją pocieszyć, ale nie miała szansy wypowiedzieć choćby słowa z zaciśniętego gardła bo ktoś otworzył kopniakiem drzwi do Nory i po chwili zobaczyli roztrzęsioną Tonks i Billa.
     Dopiero kiedy weszli wgłąb pomieszczenia, rozległy się krzyki i wycia. Początkowo Hermiona nie mogła zidentyfikować co się dzieje, ale już po kilku sekundach zobaczyła kogoś na lewitowanych noszach. Tak, to z pewnością był Snape.
     Jego cały rękaw prawej ręki był w urwany, odsłaniając tym samym umięśnione i silne ramię pokryte bliznami. Na całej długości klatki piersiowej miał ogromną szramę, która prawdopodobnie była głównym źródłem krwawienia, bo szaty nad nią były tak przesiąknięte, że z czerni zmieniły kolor na dorodną wiśnię. Policzki były umazane w szkarłatnej cieczy, miejsce lekko pod kolanem lewej nogi ponacinane, najwidoczniej po jakiejś klątwie, a druga noga wyglądała dobrze, dopóki nie zdjęli mu zaklęcia maskującego, które i tak prawie w całości było wyczerpane. Począwszy od poparzeń ciągnących się od kostek, ukąszeń i różnorodnych klątw łamiących i wykrzywiających kończyn, skończywszy na wyraźnych śladach zabawy z nożami. Dziewczyna nie wiedziała czy płakać czy wymiotować, ale ostatecznie usiadła z wrażenia kiedy sonda zebrała jego uszkodzenia wewnętrzne.
     Cudem było, że tętno jest u tego człowieka nadal wyczuwalne. Nawet nie chciała sobie wyobrażać jaka rzeź musiała mieć miejsce, to było okropne! Wiedziała, że śmierciożercy są okrutni, ale żeby potraktować tak kogoś ze swoich? A może ktoś zdradził jego pozycję szpiega?
     Tak, znali jego położenie i rolę w całej bitwie. Dowiedzieli się podczas pościgu w ministerstwie, gdy zobaczyli jego twarz prześwitującą przez maskę. Rok później miał zabić Dumbledore'a, i wszyscy z ciężkim sercem się na to zgodzili, gdyż dyrektor i tak był, jak im się wydawało, nieuleczalnie chory. I tutaj Snape popełnił błąd w identyfikacji klątwy, chociaż uzasadniony, gdyż skutki obu były do siebie bardzo podobne. W niemal ostatnim momencie ją rozpoznał i uleczył, gdyby nie to, siwobrody czarodziej dziś by już nie żył zabity z jego rąk. Ale ostatecznie sprawy potoczyły się najlepiej jak mogły, bo Dumbledore przeżył i nadal mógł prowadzić Hogwart, z czego byli niezwykle ucieszeni. Oczywiście zdaniem Rona i Harry'ego Snape celowo nie rozpoznał klątwy, żeby móc go zabić, jednak ona w to po prostu nie wierzy.
     - Merlinie! - zawołała cała zapłakana Molly. - On żyje?!
     - To niewiarygodne, ale tak, Voldemort o to zadbał - wyszeptał Bill nadal cały zielony. - Podczas akcji nie zaatakował Dory kiedy miał widoczną okazję, a była cenna jako dziewczyna Remusa Lupina, chociaż oczywiście oficjalnie jest po stronie ministerstwa. Wpadł Malfoy razem z Bellatrix, a na końcu sam Czarny Pan. My - wskazał na Tonks i siebie - znaleźliśmy się na miejscu bo robiliśmy nadgodziny. Nie przewidział, że w ogóle jacyś członkowie Zakonu wtedy będą w ministerstwie, chciał mieć czystą drogę, dlatego nie zaplanował ani nie wyjawił tej wycieczki swoim poplecznikom, w końcu ściągnął ich niespodziewanie i wyruszyli. Ale zaczęliśmy walczyć gdy dołączyli do nas aurorzy z drugiego piętra, śmierciożerców nie było wiele, widać było, że to jakaś mała akcja mająca na celu jakieś niskiego ragą, ale użytecznego urzędnika. Niestety wśród nich był Snape... - wymamrotał. - Nie zaatakował nas, cholera! - krzyknął przełykając słone łzy obficie kapiące mu po policzkach. - Przebiegliśmy mu dosłownie pod nosem, nie zwróciliśmy na niego uwagi! Chcieliśmy uciec i was powiadomić ale się zmyli. Myśleliśmy, że już po wszystkim ale Voldemort wyciągnął różdżkę, rzucił coś na Snape'a a ten uderzył w przeciwległą ścianę. Cała się pokruszyła i pospadały na niego kamienie. Bellatrix jeszcze zaczęła krzyczeć, że to za mało i zanim się aportowała rzuciła mu kilka Crucio i zaklęć łamiących. To pewnie było coś ważniejszego, za niezaatakowanie nas aż tak by go nie ukarali.
     Ginny spojrzała ze smutkiem na swojego starszego brata. Niektóre jego zdania i wypowiedzi były nieskładne, widać było, że bardzo to przeżył. Nie było jednak czasu, trzeba odratować czarnowłosego. McGonagall szybko zabrała się do roboty i razem z Pomfrey kazały wszystkim wyjść, co zrobili, większość z ciężkimi sercami, bo wiedzieli, że te dwie kobiety zrobią wszystko co w ich mocy. Mistrza Eliksirów i Minerwę McGonagall łączyły chyba najbardziej zagmatwane relacje w całym Hogwarcie. Z zewnątrz pokazywali, że się nie lubią, cały czas się jednak przedrzeźniali i zakładali o wszystko, o co da się założyć. Kiedy któreś z nich miało problem szło do tego drugiego, bo wiedziało, że nie zostaną wyśmiani a wysłuchani. Można nadać im miano starych, upartych przyjaciół, którzy jednak nie przeoczą żadnej okazji by sobie dokopać.
     Hermiona doskonale wiedziała, że właśnie za tymi drzwiami rozgrywa się walka z czasem. Nigdy nie lubiła Snape'a, ale na pewno nie zasłużył na taki los. Ron czy Harry nie zwracają uwagi ile on robi, że poświęcił życie, ale Ginny widzi i też chciałaby to przerwać.
     Za dużo historii słyszała, aby mogła być obojętna. Za dużo rzeczy widziała, żeby zapomnieć kim jest człowiek, teraz prawdopodobnie bliski śmierci jak nigdy. Za dużo opisów się nasłuchała by zignorować stan jego wątpliwego zdrowia. Chodziła więc bez celu przed drzwiami i obserwowała siedzące osoby, zdezorientowane i przestraszone. Starała się zachować zimną krew, kiedy ze zdziwieniem zauważyła, że uczucie niepokoju ustąpiło. Z początku się tym nie przejęła, i tak też zostało. Osunęła się po ścianie i przejechała przez włosy dłonią.
    - Wszystko dobrze? - zapytał Harry siadając naprzeciwko niej. Jego zielone oczy jak zawsze pobłyskiwały przyjacielskim światłem, a rozczochrane włosy idealnie spajały się z okularami, które naprawiała niezliczoną ilość razy.
    - Nie podoba mi się to Harry - wyszeptała nerwowo, żeby nie zwracać na siebie szczególnej uwagi. - Robi się coraz ostrzej, najpierw porwania, włamania, prowokacje w ministerstwie a teraz jeszcze Snape.
    Pomimo tego, że ani Ron ani Wybraniec nie byli tolerancyjni w stosunku do Mistrza Eliksirów, to zielonooki na pewno miał więcej taktu niż rudzielec. Zamiast powiedzieć, że ten człowiek na to zasłużył, lekko skinął głową i uważniej jej się przypatrzył. Od razu rozpoznał ten cień na jej twarzy. Hermiona Granger na pewno nie była obojętna na los innych ludzi, nie ważne jakim uczuciem ich darzyła. Pomimo tego, że nie przepadała za Snape'em nie mogła patrzeć jak człowiek, ludzka istota tak cierpi.
     - Wyliże się z tego, jest silny, w końcu to członek Zakonu - powiedział z przekonaniem, jakby to było najoczywistsze na świecie. Po chwili poczuł delikatne dłonie na jego karku i drugie ciało wtulone w jego bok. Pomimo tego, że stał się dojrzalszy, nadal jest naiwny jeśli przychodzi o niektóre sprawy. Być może właśnie tego mu zazdrości.
     - Gdzie Ron? - mruknęła cicho nadal mając twarz w zagięciu jego kołnierza. Rozglądała się dookoła ale nigdzie nie było jej przyjaciela, za to zobaczyła blond włosy Luny, pozdzierane policzki Neville'a i siwą brodę Dumbledore'a.
     - Nie wiem, nie widziałem go od kąt wpadli do Nory, pewnie poszedł po coś na górę - mruknął. Jak na komendę rudy chłopak zleciał po schodach razem z apteczką i po chwili zniknął w czeluściach drzwi. Spojrzała na Harry'ego ze zdziwieniem, ale ten tylko wzruszył głową. Może jednak i jej drugi przyjaciel wydoroślał.
     Zastanawiała się nad wieloma sprawami, nawet nie zauważając, że trzyma się za głowę. Z ulgą zauważyła, że wygląda to, jakby wszystko ją przytłaczało, a nie jakby zwariowała. Odetchnęła cicho i wszystkich obdarzyła smutnym uśmiechem, chcąc zapewnić, że wszystko jest dobrze. A jednak się myliła, po chwili ktoś usiadł obok nich i odezwał się oburzonym tonem.
     - McGonagall kazała mi iść po apteczkę! - zawołał urażony. - Nie będę przykładał ręki do ratowania go. Ma na co zasłużył prawie zabijając Dumbledore'a.
     - Ron! - warknęła szeptem do tej pory milcząca Ginny. - Źle zidentyfikował klątwę, dobrze o tym wiesz. W ostatniej chwili go uratował, to o czymś świadczy, prawda? - spojrzała mu wyzywająco w oczy, chociaż tak naprawdę bała się, że jej brat zaraz zrobi jakieś przedstawienie.
     - Po prostu stchórzył - prychnął gniewnie, ale oparł głowę o ścianę i zamknął oczy jakby przysypiał. Hermiona pokręciła głową z dezaprobatą i wygodniej się usadowiła, by po chwili gwałtownie wstać i spojrzeć razem z innymi w błękitne oczy dyrektora.
     McGonagall wyszła umazana krwią i głęboko odetchnęła ocierając pot z czoła. Skinęła do wszystkich, co miało świadczyć o tym, że jego stan jest stabilny a ona nie ma siły mówić. Ktoś jeszcze chciał coś dodać, ale w tej chwili odezwał się Dumbledore.
     - Zebranie Zakonu Feniksa - oświadczył. - Młodzi też zostają.
     To zdanie spotkało się z oburzonymi krzykami innych ludzi, ale także aprobatą młodszych. Dopiero teraz zwrócili uwagę, że Cho, Seamus, Dean, Lavender, siostry Patil i reszta też przybyli. No i wyjaśniła się obecność Neville'a i Luny, którzy przyszli jako jedni z pierwszych.

8 komentarzy:

  1. Cudo :* Czekam na więcej!
    KAMA

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, świetne, świetne! Błagam Weno przybądź do Pani Abernathy!!! Byle szybko i obwicie!!!!!!!!! Jednym słowem:
    ZAJEBISTE!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dziękuje :) Prawdopodobnie jeszcze dziś będzie kolejny rozdział ^^

      Usuń
  3. Uwielbiam Twój styl pisania. Strasznie podoba mi się to, że jednak Dumby żyje. :)
    Mogłabyś mnie powiadamiać np. na gg albo tt o nowych rozdziałach? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma problemu :) Mogłabyś podać gg? ^^

      Usuń
  4. Świetny! :D Doskonale piszesz. Zajebiste!!! *O*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko, bosko ^^ Jeszcze nie czytałam kolejnego rozdziału, ale mam nadzieję, że zrobiłaś tak jak się umawiałyśmy :) Byłoby świetnie ;d
    Informuj mnie o nowych rozdziałach na gg, ok? :)

    OdpowiedzUsuń