sobota, 10 maja 2014

Rozdział 3

Strasznie przepraszam, że tak długo mnie nie było. Pojechałam na totalne zadupie bez internetu i nie miałam jak wrzucić rozdziału :/ No, ale już jest. Tak, uwielbiam dodawać nowe postacie, ale nie będzie ich dużo. Tylko ci co teraz i może kiedyś jakąś zabawną postać dodam, ale to tylko tyle, co za dużo, to niezdrowo. W większości FF jak są wprowadzane nowe postacie są takie... mdłe, nijakie. Nic nie wnoszą do fabuły z wyjątkiem wątków miłosnych i są takie jakieś dziwne. U mnie tak na pewno nie będzie. Bo pomyślcie. Rodzeństwo, Law to przyjaciel Severusa, Natalia to jego największy wróg. On trenuje, ona pije... Poza tym, w nowym roku Hogwartu będzie niespodzianka i NA PEWNO z nimi nie będzie nudno. Moore'owie narobią największego rabanu ^^


     Niepewnie weszli do środka. Pani Weasley, która zmagała się z wpuszczeniem do kuchni, nie była tak wymęczona jak McGonagall, choć i na jej czole pojawiały się stróżki potu, za to nie najlepiej wyglądał Snape. Ba, nie najlepiej, wyglądał tragicznie. Sama Hermiona zdawała się być zszokowana faktem, że potrafił samodzielnie siedzieć, wymachiwać rękoma i wrzeszczeć na innych, chociaż w sumie to ostatnie to jego podstawowa funkcja życiowa. Uśmiechnęła się złośliwie i usiadła na wolne miejsce obok Charliego. Mistrz Eliksirów najwidoczniej pojął, że znajdują się tu też młodsi, bo już chciał zabrać głos, ale został uciszony jednym, szybkim spojrzeniem dyrektora. Normalnie to nie działa, ale podejrzewała, że nie był w stanie mówić.
     Najbardziej spięta zdawała się jednak Tonks, którą opuścił jej entuzjazm i energia. Siedziała zgarbiona i przygaszona, choć zazwyczaj na to pomagała obecność Remusa. Tym razem było jednak inaczej i Hermiona zaczęła się o nią martwić. Ginny najwidoczniej też zauważyła, że coś jest nie tak, bo nieznacznie przysunęła się bliżej niej.
     - Moi drodzy - zaczął swoim zwyczajnym tonem Dumbledore niemal siekając ich spojrzeniem, musiało być to coś ważniejszego niż normalne informacje. - Dojdziemy do tego, czemu poprosiłem o to abyście zostali, jednak najpierw wysłuchajcie i zanalizujcie zebranie. Mamy kilka spraw do omówienia i to raczej nie może czekać, zwłaszcza najważniejsza rzecz, czyli wasza obecność. Najpierw jednak zaczniemy od misji członków Zakonu. Percy nie będzie uczestniczył w dzisiejszej akcji, a na jego miejsce powołuję Charlesa. - Weasley uśmiechnął się niemrawo i szybko skinął głową co spotkało się z zadowoleniem dyrektora. - Percival został wysłany na misję do Irlandii, nie, nie będzie sam - powiedział szybko widząc jak Molly nabiera powietrza. - Został wysłany z trzema najlepszymi aurorami na wyspach Brytyjskich, którzy są na bieżąco z informacjami i działają dla nas od lat w ukryciu. - Posłał znaczące spojrzenia starszym członkom Zakonu na co ci z uśmiechami pokiwali głowami. - To jest jedna z niewielu rzeczy, do której nie mogę was aktualnie wtajemniczyć - zwrócił się ku młodszym. - Jednak w swoim czasie dowiecie się o co, a raczej kogo chodzi. Drugi, a raczej druga członkini, która aktualnie jest w trakcie wykonywania pracy za granicą, to Andromeda Tonks.
     Hermiona przypomniała sobie nagle poranek i to jak Kingsley mówił, że mama Tonks pojechała na kilka dni do Bułgarii. Nie dziw, że Nimfadora tak źle się czuła, gdyż te misje były z grubsza bardzo niebezpieczne i ryzykowne. Przyjrzała się ze smutkiem jej blado fioletowym włosom, które wczoraj były jeszcze różowe i przejechała palcami po drewnianym oparciu swojego siedzenia. Spojrzała ukradkiem na Snape'a i dostrzegła, że kiedy kaszle na jego dłoni pojawiają się plamy krwi, a sam jest bladszy niż zwykle, o ile to jest wykonalne. Widać było jak bardzo jest słaby i chyba nie był z tego powodu zadowolony, bo właśnie tłumaczył coś dobitnie pani Pomfrey. Akurat teraz siwobrody na niego wskazał, a ten, choć wyglądał jakby miał za chwilę zemdleć, wstał i zaczął mówić.
     - Śmierciożercy stają się coraz bardziej aktywni poza Anglią, za cel główny wybrali sobie Hiszpanię. Tam dosłownie roi się od ich szpiegów, dlatego nie możemy wysłać tam nikogo z naszych ludzi, co byłoby im nadzwyczaj na rękę.
     - Jak to? - wyrwało się Ronowi. Hermiona spojrzała na niego z litością, jednak po chwili Snape obrócił się w jego kierunku z wyrazem twarzy świadczącym o tym, że rozmawia z idiotą.
     - A dlatego, Weasley, że nie moglibyśmy sobie pozwolić na wysłanie więcej niż jakichś dwudziestu osób, które i tak musiałyby chodzić w jakichś trzyosobowych grupach. Jak myślisz, trzech na dwudziestu to dobre warunki do pracy? - zadrwił. - Nie, ty nie myślisz. Po prostu się zamknij i słuchaj.
     Ronald zrobił oburzoną minę ale na nowo wsłuchał się w jego słowa.
     - Wczoraj doszczętnie została spalona wioska mugoli. Bellatrix miała dobry humor, i postanowiła to wykorzystać, czego konsekwencje, Merlin wie czemu, poniosłem ja. Ostatnimi czasy nie jest w ogóle karana, pewnie ma jakiś immunitet. Zginęło czterdziestu mężczyzn, pięć kobiet i dwójka dzieci, tylko tyle, bo Augustus zainterweniował.
     Wszyscy zakryli usta dłonią, zszokowani tą informacją. Oczy pani Weasley momentalnie się zaszkliły, więc pan Weasley objął ją delikatnie pozostawiając niewielką odległość między nimi. McGonagall za to całkiem już zbladła, i Hermiona przez chwilę myślała, że cała krew odpłynęła jej z twarzy. Za to młodsi, słysząc liczbę ofiar, jęknęli z wrażenia i zaczęli szczypać się po rękach mając nadzieję, że to tylko koszmarny sen.
     - Rookwood? - spytała zbita z tropu McGonagall tym samym przerywając niezręczną ciszę.
     - Tak, Rookwood - sarknął. - Pomimo tego, że nosi mroczny znak, nie jest takim szaleńcem jak inni. Chce zdobyć moc i władzę, a nie zabijać. Oprócz tego...
     - Tak?
     - Nie ma raportu.
     - Co? - zapytał niezbyt inteligentnie Kingsley.
     - Obowiązuje mnie wieczysta przysięga, pod każdym względem. Nie mogę powiedzieć nic, dać wam wskazówki czy chociażby wspomnieć o jakimś elemencie. Dopiero za tydzień, na następnym spotkaniu.
     - No to jesteśmy urządzeni - stwierdził z histeryczną radością Moody.
     - Przejdź do rzeczy Dumbledore - ponaglił go Mistrz Eliksirów.
     - Ach, tak, tak - powiedział lekko rozrzutnie, jednak po chwili na jego twarz i ton wstąpiła absolutna powaga. - Moi drodzy... Myślę, że wiecie jakie nastały czasy. Nie ukrywam, że robi się coraz poważniej i coraz groźniej. Voldemort rośnie w siłę i teraz sięgamy po absolutnie wszystkie dostępne środki. To, że profesor Snape został objęty przysięgą tylko to potwierdza... Ja... Bardzo mi przykro, że urodziliście się akurat w tych czasach, moje dzieci, w czasach wojny. Jestem zmuszony podjąć dwa bardzo ważne i bardzo znaczące kroki w życiu Zakonu. Pierwsza dotyczy naszych bardzo zaufanych i wiernych przyjaciół, mieszkających aktualnie w Irlandii...
     - Nie! - krzyknął Mistrz Eliksirów całkowicie ignorując stróżkę krwi spływającą po jego dłoni. - Jeśli zamierzasz ściągać tu Moore'ów...
     - Nie chcę dostarczać im problemów, Severusie, ale to konieczność. Tylko oni są w stanie tak bardzo nam pomóc i dobrze o tym wiesz.
     - Masz rację, powinienem skakać z radości - sarknął. - Sprowadzasz psychopatkę, która chce mi urwać głowę i psychopatę, który za cel ubrał sobie niańczenie mnie. Nie zgadzam się! Oni są nienormalni!
     - To rodzeństwo. Trzydziestoletni przyjaciel Severusa i dziesięcioletni wróg - szepnęła im McGonagall.
     - Nie dramatyzuj - warknął Moody. - Lawrency chętnie przystąpi nawet dzisiaj, ale za to Natalia nie chce mieć problemów. Pije na umór zamknięta w czterech ścianach i ani jej się śni mieszać w kolejną wojnę... A dobrze wiesz, że on bez niej nie ruszy. Na przekabacenie ich potrzebujemy jakichś dwóch miesięcy. Ostatni raz widziałem ją rok temu na akcji w ministerstwie, dobrze się trzymała jeśli nie liczyć tych wszystkich butelek po Whisky w szacie - zachrypiał. - Zdążysz się zabunkrować Snape, zanim odrąbie ci głowę.
     - Emm... A kim oni tak właściwie są? - zapytał niepewnie Harry i natychmiast wszystkie twarze zwróciły się ku niemu.
     - Law to przyjaciel Seva - zaczęła Tonks całkowicie bagatelizując groźne warknięcie Mistrza Eliksirów. - Bardzo stary przyjaciel, no i jedyny - chichoty rozniosły się po Norze. - Ma czterdzieści lat i był z Zakonem w pierwszej wojnie. Natalia za to, to jego - wskazała na czarnowłosego - największy nemezis. Ścigała go jako aurorka przez wiele lat. Także uczestniczyła z nami podczas pierwszej wojny i ma siedemnaście lat. Tak, tak, już tłumaczę. Podczas akcji w ministerstwie przez przypadek ktoś wylał na nią ściśle tajny eliksir zmiany czasu i cóż, wylądowała na samym środku kwatery Zakonu - zachichotała. - Po wojnie z powrotem cofnęła się do właściwego toku, dlatego jest taka młoda. Zabito im każdego, całą rodzinę, Law trenował, żeby zagłuszyć ból, a Natalia, cóż... piła. Są zupełnymi przeciwieństwami. Muszę was uprzedzić, pochodzą ze starego rodu czystokrwistych i są cholernie dobrymi wojownikami, lepszymi niż większość z nas.
     - Dobrze. Tyle wam na razie wystarczy, reszty dowiecie się na następnym zebraniu. Teraz, kiedy już omówiliśmy większość spraw, została tylko jedna. Proszę teraz wszystkich o całkowitą uwagę i ciszę, bowiem macie szanse wstąpienia w szeregi Zakonu Feniksa.

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jesteś znów wśród nas! Bardzo przyjemny rozdzialik, ciekawią mnie nowe postacie i mam nadzieję, że wkrótce się pojawią ;) Życzę weny!
    KAMA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! ^^ Tak, pojawią się... ;-; w środku połowy wakacji (w opowiadaniu oczywiście) czyli jakiś... 10 rozdział? I to raczej będzie dziwne spotkanie. A mianowicie rozprawa "sądowa" w ministerstwie...
      ^^ Ale już nie spojleruję :D ciesze się, że ktoś nadal czyta :3

      Usuń
  2. Sprawa sądowa? SUPER! :D Pewnie Natalii ^^
    Rozdział boski! Najlepsze "zdążysz się zabunkrować" :D
    Uwielbiam nowe postacie (ale bez nadmiaru) więc będzie ciekawie. Cudo, cudo, cudo. Masz naprawdę talent :)

    ~ LoDiM

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiem co napisać. Świetnie opisujesz różne sytuacje, a nie dajesz same dialogi. Takie drobiazgi jak "Kto jest zmęczony, kto gdzie siada, komu spływa pot, krew itp. Kto warczy, kto syczy i inne" są bardzo subtelne ale ważne, a ty świetnie je piszesz.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha zrobiłaś tak jak się umawialiśmy, bosko. Najlepsze "zdążysz się zabunkrować" hahaha pozdrów swojego psychiatrę XD
    Mega ci to wychodzi i nie wiem co zrobię jak szybko nie napiszesz następnego :)

    OdpowiedzUsuń